Pierwszy dzień, udaliśmy się na zwiedzanie starego miasta, po czym zdecydowaliśmy w ramach aklimatyzacji wysokogórskiej, że dotrzemy na położony ponad miastem pomnik Quito Vergine. Idąc ulica, zatrzymał się biały pickup i gość zwrócił nam uwagę, żeby nie iść tą droga, bo jest niebezpieczna, tylko zmienić trasę na ulice dalej. Ok, pomyśleliśmy i udaliśmy się we wskazanym kierunku. Każdy z nas z Nikonem w reku. Nagle podjechało na motorze dwóch nastolatków i próbowali wyrwać Pawłowi aparat. Gdy im się to nieudało zawrócili jeden zszedł z motoru wyciągnął śrubokręt i próbując wyrwać mi aparat zaczął dźgać mnie po omacku, po rekach i w ogóle gdzie popadnie. Mimo długiego śrubokręta nie dałem sobie wyrwać aparatu, po chwili pojawiła się policja i bandyci uciekli. Chwilę później podjechał policyjny radiowóz, policjant spytał czy wszystko w porządku, czy coś nam skradziono.
Oprócz stresu, i kilku małych ran kłutych na moich rekach wszystko było ok. Zawróciliśmy na bezpieczne stare miasto, napiliśmy się piwa, po czym wróciliśmy na wzgórze taksówka.
Pozdrawiania
N